Narodziny szkoły

Narodziny szkoły

Ziemia Ostrołęcka należała do najbardziej zaniedbanych pod względem oświatowym terenów dawnej Polski. Dążeniu władz zaborczych do utrzymania ludności polskiej w ciemnocie i zacofaniu towarzyszyła działalność wynaradawiająca, zwłaszcza po upadku powstania styczniowego.Cała Kurpiowszczyzna była nieoświecona, ale patriotyczna.

W wyniku licznych strajków i innych form walki o polską szkołę po 1905 roku zezwolono na nauczanie w języku polskim. Na terenie dawnego powiatu ostrołęckiego powstały nieliczne szkoły polskie. Były to szkoły o nauczaniu początkowym. W szkołach średnich nadal obowiązywał język rosyjski. Istniały jednak nieustanne próby zakładania średnich szkół polskich. Prawnych przeszkód nie było, ale władze rosyjskie patrzyły niechętnym okiem na tych, którzy usiłowali kształcić młodzież w duchu narodowy.

Szkoły polskie nie posiadały uprawnień i nie otrzymywały w zasadzie żadnych subwencji, podczas, gdy szkoły rosyjskie były dotowane, np. istniejąca od 1911 roku w Ostrołęce rosyjskie progimnazjum żeńskie Langammerowej było subsydiowane w wysokości 1500 rubli rocznie.

Niemniej jednak coraz częściej zwracano uwagę na konieczność utworzenia polskiej szkoły średniej, zwłaszcza dla chłopców. Bardzo żywą działalność w tym zakresie rozwinęli członkowie istniejącego od niedawna (jawnie od 1908 roku) zarządu Polskiego Towarzystwa Szkoły Średniej: dr Józef Psarski, księgarz L. Chojnowski, emerytowany aptekarz Babski i inni.

Wszystkie dotychczasowe wysiłki patriotycznych dążeń aktywu oświatowego Polaków spotykały się, niestety, z nie ukrywaną wrogością lub niechęcią władz zaborczych. Jak wspomina D. Majewski (późniejszym założyciel szkoły), próba zorganizowania Towarzystwa Szkoły Średniej na wzór istniejących towarzystw w niektórych innych miastach nie udała się. Naczelnik Straży Ziemskiej, od którego wszystko zależało, zajął stanowisko nieprzychylne i zezwolenia nie uzyskano. „Prędzej mi włosy na dłoni wyrosną, niż szkoła polska w Ostrołęce powstanie” – oświadczył pan naczelnik w przypływie szczerości.

Założenie polskiej szkoły średniej było dla Ostrołęki konieczne. Znaczna część mieszkańców Ostrołęki i okolicznych wsi pragnęło uczyć swe dzieci w języku ojczystym. Dotąd uczono je najczęściej prywatnie. W mieście istniały tylko trzy szkoły początkowe, dwie dla dzieci polskich i jedna dla żydowskich i od roku 1911 rosyjskie gimnazjum żeńskie Langammerowej. Ostrołęka liczyła wówczas około 11,5 tyś. ludności. Niewiele więc dzieci było objętych nauką. Wielką zasługą Polaków – nauczycieli tych szkół była staranność w nauczaniu języka polskiego. Kierowanie młodzieży do szkól średnich poza Ostrołęką – do Pułtuska lub Łomży, było zjawiskiem dość rzadkim, spotykanym niemal wyłącznie wśród zamożniejszej części społeczeństwa, inteligencji – głownie rodzin urzędniczych. Rozwijało się nauczanie prywatne różnych przedmiotów, zwłaszcza języka polskiego.

Progimnazjum

W związku z nieustannym sprzeciwem urzędników carskich wobec prób zorganizowania polskiej szkoły średniej pozostała tylko możliwość założenia i prowadzenia szkoły zupełnie prywatnej. Tę możliwość postanowiło wykorzystać kilku działaczy ostrołęckich z dr Józefem Pasrskim na czele. wiosną 1912 roku ogłosili w miesięczniku pedagogicznym „Nowe Tory”, że poszukują nauczyciela polaka, który postara się uzyskać koncesję i zajmie się zorganizowaniem szkoły. ze strony miejscowego społeczeństwa polskiego oczekiwać można było poparcia, gdyż progimnazjum zaspokajałoby potrzebę dotkliwie odczuwaną przez miasto i powiat oraz przez bardzo liczne rodziny pracowników kolejowych zamieszkałych zn węzłowej stacji Ostrołęka.

Ta informacja zainteresowała młodego, energicznego nauczyciela, absolwenta seminarium nauczycielskiego z Łęczycy, który przyjechał do Ostrołęki z Łodzi i wcale nie zniechęcił się sytuacją tu panującą. Odbył rozmowy z dr Psarskim, z księgarzem Chojmoskim, dowiedział się, że grunt w społeczeństwie jest przygotowany, że wiele rodzin na tę projektowaną szkołę czeka z utęsknieniem i postanowił, że bez względu na opory, bez względu na przeszkody i ryzyko – tu właśnie musi powstać szkoła polska.

Następny problem stanowiła lokalizacja szkoły. wybór padł na dom S i H Niedziałkowskich. Właściciele nabyli go około 1910 roku od Rosjanina, pułkownika stacjonującego w Wojciechowicach. Dom był ładny i duży, wyglądem przypominał dworek szlachecki. Dwie dłuższe frontowe ściany miał dębowe, malowane na kolor brązowy, dwie pozostałe zbudowane były z czerwonej cegły. Szczytem wschodnim wychodził w stronę parku miejskiego. Przed frontową ścianą na sypkim piasku rosły gdzieniegdzie drzewa, a dalej rozciągały się pola. był to budynek piętrowy, z wysokim dachem krytym czerwoną dachówką, z czterema kominami. do domu wchodziło się przez okazały ganek.

W sierpniu D. Majewski skompletował personel. Byli to wszystko młodzi ludzie, mniej więcej w wieku założyciela i dyrektora. „Dobraliśmy się! I ten ksiądz Lisowski i Stefan Szelągowski i pani Wińska i nawet nauczycielka języka rosyjskiego, Rosjanka, córka dowódcy stacjonujacego w pobliskich Wojciechowicach 22 pułku piechoty, pani Majpariani. Nie bardzo pasowała do tego grona druga Rosjanka, nauczycielka historii i geografii, pani Kriwych. Pani Majpariani uważała za zupełnie naturalne i właściwe, że młodzież polska uczyć się będzie w polskiej szkole. Prosiła, abyśmy z nią mówili po polsku, musi się tego języka nauczyć, skoro ma w szkole polskiej i z polską młodzieżą pracować”.

Egzaminy wstępne rozpoczęły się 25 sierpnia 1913 roku przy pełnej obsadzie personalnej, a 1 września długi sznur par chłopców, ubranych różnie, ale w jednolitych uniformowych czapkach pociągnął do kościoła farnego na nabożeństwo. ” Mieliśmy 84 uczniów w trzech klasach ( wstępna, pierwsza i druga). Maszerowaliśmy w asyście ojców i matek naszych uczniów, a młodemu dyrektorowi i jego personelowi serce rosła. I doktorowi Psarskiemu i panu Chojnowskiemu i panu Babskiemu i pani Scheuer działaczce społecznej i tym gospodarzom wiejskim, Białobrzewskiemu i Kaczyńskiemu i pewnie wielu jeszcze. Może się tam i zaciskały wrogie pięści tych, u których na dłoniach włosy wyrosnąć miały, może i zgrzytały gdzie zęby. Byliśmy jak nasi chłopcy radośni, rozsłonecznieni”.

I tak narodziła się szkoła, w której dziś pracujemy, uczymy się, która cieszy się duża popularnością i dużym szacunkiem społeczeństwa. Obficie cytowany tekst ze „Wspomnień…” D. Majewskiego niech świadczy o trudnościach, na jakie napotkał organizator, o jego wysiłku, wytrwałości, energii, zdolnościach, ba nawet dyplomacji, która potrzebna była do przełamania oporów, do roztopienia lodów zaborczej władzy urzędowej. Ale entuzjazm do pracy przyniósł dużo radości i zadowolenia z osiągniętych efektów. istotnie, była to szkoła wyjątkowa. nie tylko ze względu na bardzo młody personel, któremu udzielił się zapał 25-letniego dyrektora, ale i ze względu na atmosferę, jaka tam panowała

I Wojna Światowa

W lipcu 1915 roku, w związku ze zbliżającym się frontem mieszkańców Ostrołęki ewakuowano. W działalności Progimnazjum nastąpiła przerwa. dopiero w czerwcu 1918 roku wrócił dyrektor D. Majewski do Ostrołęki. miasto było zniszczone w 75%. Przy pomocy Powiatowej Rady Opiekuńczej w lipcu tegoż roku uzyskał już u władz polskich koncesję na reaktywację przedwojennego Progimnazjum (szkolnictwo okupanci niemieccy przekazali władzom polskim w 1917 roku). Dotychczasowa siedziba szkoły (dom s. i H. Niedziałkowskich) zajęta była przez pocztę niemiecką. I tym razem nie zabrakło energii ludziom dobrej woli. Dzięki życzliwości ks. proboszcza i powiatowej Rady Opiekuńczej, zwłaszcza prezesa tej Rady, przerobiono i dostosowano do potrzeb szkoły pomieszczenia podklasztorne i już od września 1918 roku naukę w klasie wstępnej, pierwszej, drugiej i trzeciej.

„Ubrani byli ci nasi uczniowie bardzo rozmaicie – wojna wycisnęła i tu swój smutny ślad, nawet czapki były różne – nie tak jak pięć lat temu; i różnice wieku uczniów występowały wyraźnie, ale entuzjazm, chęć do nauki były nie mniejsze”. W Radzie Pedagogicznej nastąpiły istotne zmiany.”Oprócz dyrektora pracę podjęły koleżanki Wińska i Chwedkowska, przybył nawy prefekt, który oprócz religii objął także łacinę oraz kolega Piekacz”, lecz wkrótce odszedł do służby czynnej w wojsku i zastąpił go Józef Dobkowski, który uczył języka polskiego. Doktor Psarski jak zwykle sprawował opiekę lekarską nad młodzieżą i jak mógł szkole pomagał.

„Dobraliśmy się do tej pracy jak w korcu maku: nikogo z całego grona nie trzeba było pilnować, nikt nie opuszczał żadnych lekcji, nikt się nie spóźniał. Zapanowała atmosfera pogodnej i wytężonej pracy nauczycieli i uczniów. Toteż, gdy po pary miesiącach przyjechał wizytator z Ministerstwa Oświaty, poziom uznał za wyższy od przeciętnego i wydał szkole opinię pochlebną.”

A przecież zaszły w tym czasie wypadki epokowej doniosłości, które niewątpliwie wstrząsnęły życiem szkoły. Przeżyliśmy historyczny listopad 1918 roku. Chłopcy nasi brali udział w rozbrajaniu Niemców. Dyrektor jako człowiek Nadzwyczajnego Tymczasowego Komitetu Powiatowego brał udział w przejmowaniu władzy. Panował ogólny entuzjazm i radość z powodu odzyskania niepodległości, ogarnęły one nie tylko młodzież, lecz także całe społeczeństwo.

Gdy i druga wizyta Ministra WR i OP wypadła pomyślnie, powstała myśl podjęcia starań o upaństwowienie progimnazjum i przekształcenie go na pełne gimnazjum rozwojowe. Przeprowadzone badania wykazały, że w progimnazjum uczy się powyżej 70% chłopców ze wsi, przeważnie synów chłopstwa i drobnej szlachty z południowej części powiatu oraz synów Kurpi z północnej. To wiejskie – chłopskie i drobnoszlacheckie pochodzenie naszych uczniów, przy jednoczesnym wysokim poziomie wychowania i nauczania, było dominującym argumentem przy decyzji władz ministerialnych, które w 1919 roku powołały 8-klasowe Gimnazjum Państwowe im. Króla St. Leszczyńskiego. Była to pierwsza i jedyna tego typu szkoła średnia na terenie dawnego powiatu ostrołęckiego. Powstanie jej przyjęto z ogromnym entuzjazmem.